W tę jedną godzinę przed świtem,
Gdy w sennej martwocie trwasz,
Odkrywam zasnutą błękitem
Twą młodą, Warszawo, twarz.

niedziela, 3 czerwca 2012

Nasza mapa z miejscami, o których wspominamy na blogu

Stworzyłyśmy mapę "Odkrywamy Warszawę", która z pewnością ułatwi Wam znalezienie opisywanych miejsc. Z każdym nowym postem będziemy mapę aktualizować i umieszczać na niej kolejne punkty.
Oto link do mapy:
http://maps.google.pl/maps/ms?msid=210282926096996524621.0004bcb589e5d38e3fdbd&msa=0&ll=52.251359,21.013756&spn=0.007448,0.021136

poniedziałek, 28 maja 2012

EURO tuż tuż. I to w mieście widać

Już za niecałe dwa tygodnie przyjadą do Warszawy kibice z zagranicy. Będą korki, zamknięte ulice i pytania: Excuse me, where is the stadium? A to wszystko pod ogólną i dobrze wszystkim znaną nazwą EURO 2012.

W różnych miejscach stolicy można zaobserwować jak przygotowania idą pełną parą. Pierwsze co można zobaczyć to... ciekawość połączona z nutką zwątpienia w oczach warszawiaków. Z doświadczenia własnego wiem, że wiele osób myśli jak i gdzie uciec z miasta na 8 czerwca. Szczególnie osoby mieszkające na Powiślu i na Pradze w okolicach Stadionu Narodowego intensywnie się nad tym zastanawiają. Miejski transport już hucznie ogłasza zmiany w rozkładzie jazdy i utrudnienia w ruchu na czas mistrzostw. Jednak jak to powiedziała prezydent Warszawy pani Hanna Gronkiewicz-Waltz Euro naprawdę da się przeżyć. Oby - myślą mieszkańcy.

Są też i tacy, którzy planują spędzić czas w strefach kibica. I to jest kolejna rzecz, którą widać gołym okiem - pod Pałacem Kultury i Nauki ustawione są już ogromne rusztowania, z których powstanie scena i miejsca dla około 100 000 osób. Będzie to największa strefa kibica w Polsce. Otwarcie nastąpi 7 czerwca i będzie można korzystać z jej atrakcji aż do 1 lipca. Oprócz ogromnych telebimów, na których będą transmisje wszystkich meczów, przewidziane są również koncerty, konkursy i... Mc Donald's. Tego nigdy nie może zabraknąć :)

Ostatnio rozpoczęło się także propagowanie akcji społecznej pod hasłem Feel like at home. Wielki baner ogłaszający tę mądrą sentencję można zobaczyć na dworcu centralnym. Sama akcja głosząca, że wszyscy jesteśmy gospodarzami EURO zachęca mieszkańców do uprzejmego przyjmowania gości z zagranicy i pomagania im w dotarciu do celu. Wszystko to po to, aby Warszawa jako Gospodarz pozostała tylko w dobrych wspomnieniach.

Zresztą miasto stara się o dobry PR już od dawna. Pamiętamy ten spot, w którym pan i pani biegną przez całą Warszawę i w ogóle niezmęczeni docierają wreszcie na Stadion Narodowy?


Po jego emisji odzywały się krytyczne komentarze, że Warszawa władowała pół miliona na 3 minutowy bieg faceta za kobitką po mieście. Jednak ja doceniam starania. Może nie wszystko wygląda jak powinno, ale wiem, że Warszawa jak chce to potrafi. Co ostatecznie z tego wyjdzie - zobaczymy niebawem.

poniedziałek, 21 maja 2012

Warszawskie dni zabawy

Warszawa obfituje w mnogość placówek akademickich, a co za tym idzie także w największą ilość odbywających się koncertów, organizowanych w całym kraju pod hasłem JUWENALIA. W wielu ośrodkach akademickich w te dni odbywa się symboliczne przekazanie studentom przez prezydentów kluczy do bram miasta.  Zabawa trwa zwykle przez szereg dni,  w czasie których odbywają się imprezy kulturalno-sportowe. Każda uczelnia stara się zaprezentować jak najlepiej na tle innych. W końcu student oprócz nauki potrzebuje także czasu na rozrywkę. 

 

Juwenalia odbywają się pod różnymi nazwami, w zależności od nazwy uczelni bądź miejsca organizacji. W Warszawie 10 maja cykl imprez w rytmach disco polo  rozpoczął  megaWAT. Wszystkie koncerty  zakończą się 29 edycją festiwalu Ursynalia, który odbędzie się  na kampusie Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Dodajmy, że Ursynalia- Warsaw Student Festival, jest największym studenckim festiwalem w Europie oraz jednym z największych festiwali muzycznych w Polsce.
 
Przez studentów, dla Studentów.

 
Fani rocka, metalu, reegae, rapu, czy nawet disco polo - każdy znalazł bądź jeszcze znajdzie coś dla siebie. Do uczestnictwa zostały bowiem zaproszone gwiazdy zarówno polskiej jak i światowej estrady. Warszawskim studentom zaprezentują się min.: Coma, Jamal,  Billy Talent,  Don Guralesko,  Jelonek, Tabasco, Hunter, Happysad, Indios Bravos, Kult, Limp Bizkid, Nightwish, Marika, Power of Trinity, Slayer czy Kazik na Żywo. Przez 15 koncertowych dni w całej Warszawie przewinie się łącznie ponad 55 zespołów.





Na większość koncertów wejścia są całkowicie bezpłatne, bądź z myślą o studentach obowiązują niższe niż normalnie ceny biletów. Do skorzystania z okazji by zobaczyć swoich idoli nie trzeba chyba nikogo namawiać.

Przed  nami jeszcze: 


25.05 – Juwenalia Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego 

26.05 – jUWenalia 201229.05 – Pele Mele - Juwenalia AWF 2012
01.06 – Ursynalia 2012
02.06 – Ursynalia 2012
03.06 – Ursynalia 2012


Życzymy udanej zabawy i do zobaczenia pod sceną!!! :) 




poniedziałek, 14 maja 2012

UKSW czyli Uczelnia jedyna w swoim rodzaju

UKSW - Uczelnia koło samej Warszawy. Przynajmniej jak mówią niektórzy. Niezależnie od złośliwych komentarzy jest to miejsce mi bliskie i po dwóch latach przebywania na Uniwersytecie coraz bardziej dostrzegam jego niezwykłą aurę.

Najpierw trochę historii. Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie wywodzi się z Akademii Teologii Katolickiej, która w 1954 roku - decyzją władz komunistycznych - została wydzielona z UW i UJ.
UKSW znajduje się na warszawskich Bielanach, obok klasztoru pokamedulskiego. Jako Uniwersytet funkcjonuje od 1999 roku. Studenci uczą się na dwóch campusach: na ulicy Dewajtis (Bielany) i na ulicy Wójcickiego (Młociny). Nad trzema wydziałami (Teologicznym, Prawa Kanonicznego i Filozofii Chrześcijańskiej) nadzór sprawują władze kościelne. Mimo że Uczelnia jest stosunkowo młoda to prężnie się rozwija. Uważam, że mamy dobrą kadrę naukową i wiele ciekawych kierunków studiów.

Dlaczego ten Uniwersytet dla mnie jest niezwykły i nie zamieniłabym go na żaden inny?

1. Otoczenie Lasu Bielańskiego to coś co nas wyróżnia. Nigdzie indziej studenci nie muszą pokonywać prawie kilometrowego dystansu przez las, aby dostać się na uczelnię. Wszystkich na początku studiów trochę to przeraża, ale potem szybko staje się nieodłącznym elementem codziennej drogi na zajęcia. Wielu studentów wręcz nie wyobraża sobie UKSW bez Lasku Bielańskiego. Zimą jest to dosyć uciążliwa sprawa, kiedy trzeba przejść przez śnieżne zaspy. Jednak piękno lasu wiosną rekompensuje nam te trudy.
2. Uczelnia posiada własnego osiołka. Franek - bo o nim mowa - jest niejako maskotką UKSW. To zasługa ks. Proboszcza z klasztoru, który znajduje się tuż obok. Franek jest niezwykle spokojnym zwierzęciem, cierpliwie nastawionym do studentów. W ogóle UKSW jest bardzo pro-zwierzęce. Z Frankiem przyjaźnią się też koty, a na Uczelni można spotkać nawet ...owce. To wszystko jest również własnością wspomnianego ks. Proboszcza.

Osioł Franek jest prawdziwą reklamą UKSW / archiwum własne


3. Również sam kościół pokamedulski ma swoją osobliwą historię. Mało osób wie, że znajduje się tu serce Michała Korybuta Wiśniowieckiego oraz grób Stanisława Staszica. Również miejsce to uhonorował Henryk Sienkiewicz umieszczając je w swojej powieści pt. Pan Wołodyjowski. Był to klasztor, do którego wstąpił główny bohater utworu - pułkownik Jerzy Michał Wołodyjowski. Z tego powodu jego figura w białym habicie znajduje się w otworze wieży kościoła. Widać ją dość wyraźnie już z daleka. Niezorientowani studenci UKSW z pierwszego roku zawsze zastanawiają się czy przypadkiem nie stoi tam człowiek z zamiarem odebrania sobie życia... Kościół upodobają sobie również fani serialu telewizyjnego Plebania, gdyż jest w nim nagrywanych wiele odcinków :)

Mając na uwadze te wszystkie atrakcje, studia na UKSW zapamiętam na całe życie.



poniedziałek, 7 maja 2012

Dzień Zwycięstwa- 67 rocznica

8 maja 1945r. godz. 22.30  Niemcy podpisały bezwarunkową kapitulacje, która kończyła trwającą od 1 września 1939r.  II Wojnę Światową. W ZSRR i państwach bloku sowieckiego a więc także w Polsce  świętowano 9 maja z powodu dwugodzinnej różnicy czasu.

 

Dla upamiętnienia tego wydarzenia jak co roku odbyć się ma patriotyczna uroczystość  przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Organizatorem jest Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych. Wśród zaproszonych gości możemy spodziewać się przedstawicieli władz państwowych, samorządowych oraz stowarzyszeń i organizacji kombatanckich.

Ponadto Dzień Zwycięstwa to także najważniejsze święto państwowe w Rosji. Triumf w
II Wojnie Światowej jest dla Rosjan największą świętością narodową i chwałą narodu rosyjskiego. Co roku na Placu Czerwonym odbywa się wielka defilada.

Naród żyje tak długo, jak długo żyją jego dzieła kultury

Przypomnijmy, że II Wojna Światowa była szczególnie niszcząca dla naszej stolicy. Stan zniszczeń w ujęciu materialnym wynosił 65 %. Zniszczeniom uległy obiekty przemysłowe, urządzenie techniczne jak i zabytki: pałace, kościoły, biblioteki, pomniki. Zniszczenie Warszawy- stolicy Polski było jedną  z prób zniszczenia narodu polskiego

Dzięki bohaterskiej postawie naszych przodków, dziś możemy żyć w wolnym i pięknym kraju.
W samej Warszawie jest mnóstwo miejsc, tablic, pomników,  które upamiętniają te wydarzenia. Dlatego postarajmy się nie przechodzić obok nich obojętnie.

 


"(...) Jestem żołnierzem, nie donoszone dziecko wojny
Jestem żołnierzem, mamo zalecz moje rany
Jestem żołnierzem, żołnierzem z zapomnianego przez Boga kraju
Jestem bohaterem, powiedzcie mi z jakiej powieści (...)"

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Warszawa to nie tylko beton

Park Skaryszewski to najpiękniejszy i jeden z największych zabytkowych parków w Warszawie. Łono natury szczególnie latem przyciąga coraz większe grono spacerowiczów. A miejsca na relaks z pewnością nie zabraknie! Park zajmuję powierzchnię 55ha i jest drugim po Łazienkach największym parkiem Warszawy.

 

Oficjalnie nazwany  im. Ignacego Paderewskiego powszechnie zaś znany jako Skaryszak, gdyż ponad 100 lat temu powstał na gruntach osady Skaryszew. Autorem projektu był Franciszek Szanior, ogrodnik i planista, ówczesny dyrektor ogrodów miejskich. W 2009 r.  uzyskał tytuł Najpiękniejszego Parku w Polsce oraz zajął  3 miejsce w konkursie Najpiękniejszego Parku w Europie.  

Tym, co wyróżnia Skaryszaka spośród innych parków jest jego otwartość wobec odwiedzających. Z jeziorka Kamionkowskiego przez cały rok korzystają wędkarze, a od wiosny do jesieni także amatorzy  kajaków i rowerów wodnych. Jest  przystań dla łódek, plac zabaw dla dzieci, muszla koncertowa, korty tenisowe i pierwsze w Warszawie boisko sportowe z bieżnią. Latem park jest doskonałym miejscem do uprawiania biegów, opalania, czy po prostu spacerów z dziećmi lub z psem. Zimą można zająć się dokarmianiem ptaków i wiewiórek.

 

Choć dla niektórych jest dość odległy gdyż położony na praskim brzegu Wisły  naprawdę warto odwiedzić to magiczne miejsce by choć na chwile zapomnieć o "betonowej" stronie naszej stolicy.

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Ryszard Siwiec - człowiek o którym Warszawa pamięta

Od 5 maja Warszawa ma nową ulicę - Ryszarda Siwca, która znajduje się obok Stadionu Narodowego na Pradze. I nie byłoby w tym pewnie nic niezwykłego, gdyby nie czyn człowieka, którego nazwisko dostała nowa ulica. Mimo że to już dla niektórych "stare dzieje", to jednak warto znać niektóre poruszające historie związane z miejscami, w których poruszamy się na co dzień. Tym bardziej, że przez wiele lat PRL-u nic na ten temat nie można było mówić...

W 1968 roku na miejscu, gdzie dziś stoi nasz piękny, świeżo wybudowany Stadion Narodowy, znajdował się pamiętany jeszcze przez niektórych Stadion Dziesięciolecia. 8 września odbywały się tam ogólnokrajowe dożynki. Na imprezie obecni byli szefowie partii, 100 dyplomatów i około 100 tysięcy warszawiaków. To właśnie w ich obecności Ryszard Siwiec złożył najwyższą ofiarę - dokonał aktu samospalenia w proteście przeciwko udziałowi Polski w agresji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji. Ponieważ istnieje filmowy zapis tego wydarzenia, można zobaczyć jak dramatycznie to wyglądało. Świadkowie mówią, że zanim Siwiec oblał się rozpuszczalnikiem, wyrzucił w tłum ulotki z protestacyjnym apelem. Płonąc, krzyczał Protestuję i nie pozwolił gasić płomieni.



Zmarł po 4 dniach w szpitalu praskim w wyniku odniesionych oparzeń (85% powierzchni ciała).

Ta bohaterska historia wróciła do nas ostatnio, ponieważ niedaleko miejsca, gdzie Siwiec podpalił się, został odsłonięty pomnik. Czarny, dwumetrowy obelisk stoi przy jednej z bram Stadionu Narodowego. Napis na pomniku informuje, że Ryszard Siwiec złożył najwyższą ofiarę po to, żeby nie zginęła prawda. 

Tak sobie pomyślałam, że całe zdarzenie jest mocno symboliczne w kontekście zbliżających się Mistrzostw Europy: tacy ludzie jak Siwiec oddawali swoje życie za wolną i zjednoczoną Europę, abyśmy dziś mogli uczcić naszą wolność na ogólnoeuropejskim święcie sportu. Zagraniczni turyści, którzy już za miesiąc do nas przyjadę pewnie nawet nie zwrócą większej uwagi na obelisk, który będą mijać. Jednak nam warto pamiętać...


poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Syrenki czyli Warszawa w legendach

"Nad Bałtykiem przed wiekami
  słychać było pieśni dźwięki 
  to koncerty wieczorami
  urządzały dwie syrenki..."

Syrenka od zawsze kojarzyła nam się z Warszawą. W końcu to herb i symbol naszej stolicy. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę, że oprócz syrenki na Powiślu czy na rynku Starego Miasta jest więcej jej podobizn. Umieszczone są także na elewacjach, balustradach balkonów, bramach, latarniach, neonach, szyldach i w logach wielu stołecznych instytucji. Wydaję się, że wszyscy żywimy do nich szczególny sentyment. W mitologii i w literaturze występują bowiem Syreny zaś Warszawskie nazywane są Syrenkami.


Wyobrażenia syrenki zmieniały się. Na początku nie była ona piękną kobietą. W herbie z 1390 r. syrenka miała tułów potwora ze skrzydłami, nogi byka, lwi ogon i była mężczyzną. Pierwsze wyobrażenie syreny jako kobiety-ryby pochodzi dopiero z 1622 r. Nowo powstałe miasta często otrzymywały wtedy herby z wizerunkami mitycznych stworzeń. Według legendy, którą raczą nam przybliżać przewodnicy, nad Bałtykiem były dwie syrenki. Jedna z nich wybrała Kopenhagę 
(usytuowana jest przed wejściem do portu), a druga przez Gdańsk, Wisłą dotarła aż do Warszawy. Jednak nasza syrenka w przeciwieństwie do duńskiej nie jest bezbronna, ma miecz i tarczę.  Uwięziona w szopie przez bogatego kupca, miała zarabiać dla niego śpiewaniem. Uwolnił ją jednak syn warszawskiego rybaka, za co obiecała bronić miasta. 

Najbardziej znany posąg syrenki stoi na rynku Starego Miasta (jest kopią, oryginał znajduję się w Muzeum Historycznym m.st. Warszawy). Jej postać wyrzeźbił w 1855 r. Konstanty Hegel. Druga ogromna rzeźba syrenki, znajduje się na wiadukcie Markiewicza - przedłużenie ul. Karowej. 
Jan Woydyga odlał ją w 1905 r. w cynku (dzisiejsza jest z piaskowca). W 1939 r. nad Wisłą stanął trzeci pomnik syreny, autorstwa Ludwiki Nitschowej. 

Warszawskie Syrenki niczym krasnale z Wrocławia stanowią dobrą zabawę dla odkrywców. Warto zajrzeć w kilka zaproponowanych przez nas miejsc i uważnie wypatrywać:
  1. Rynek Starego Miasta 1/3 (na dachu) – róża wiatrów
  2. ul. Świętojańska 8 – archikatedra św. Jana
  3. pl. Defilad 1 – Pałac Kultury i Nauki
  4. ul. Prądzyńskiego 12/14 – Warszawskie Centrum EXPO XXI
  5. ul. Wybrzeże Kościuszkowskie
  6. ul. Grzybowska 79 – Muzeum Powstania Warszawskiego
  7. ul. Świętojańska 11
  8. ul. Szeroki Dunaj (pośrodku ulicy) – wodopój
  9. ul. Senatorska 14 – brama przed pałacem Blanka
  10. ul. Krzywickiego – wschodnia fasada Zakładu Filtrów Pośpiesznych Stacji Filtrów
  11. Syrenka na pocztówce noworocznej (XIX/XX w.), Zbiór Korotyńskich, ze zbiorów APW
  12. ul. Puławska 113a – park Królikarnia
  13. ul. Piwna nr 31/33 – szyld Muzeum Farmacji





poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Pałac Kultury i Nauki jakiego nie znamy

Pałac Kultury i Nauki to taki oczywisty i powszechnie znany symbol Warszawy, że pisanie o nim może graniczyć z pewną przesadą. Jednak z okazji 60 lat od chwili podpisania umowy na jego budowę warto napisać o kilku ciekawostkach, które rzadko są podawane dla szerszej publiczności. Tego wszystkiego dowiedziałam się z programu Czarno na Białym emitowanego w TVN 24:

1. Najważniejszym miejscem w PKiN jest dyspozytornia. Tutaj zapadają najważniejsze decyzje. Dyżury trwają tu po 12 godzin i marnym pocieszeniem dla tych dyspozytorów jest fakt, że sprzęt na którym pracują ma ponad 50 lat. Tylko część zadań przejęły komputery. Do pozostałych nadal niezbędny jest człowiek.
2. PKiN zużywa miesięcznie 5000 ton wody i 3 000 000 kWh prądu, czyli tyle co trzy średniej wielkości miasta.
3. W budynku pracuje i uczy się ponad 3000 osób.
4. Na jednej z tablic przy Pałacu znajdują się nazwiska Marksa, Engelsa i Lenina. Ponoć było jeszcze nazwisko Stalina jednak zostało usunięte.
5. Pałac był naturalnie imienia Wissarionowicza Stalina i teoretycznie... dalej jest. Napis informujący o tym został wyczyszczony i przykryty neonem.
6. Jak twierdzą historycy to nikt inny jak Polacy zdecydowali o tym, że Pałac ma być dużo wyższy. Rosjanie chcieli go zbudować o połowę niższy.
7. W budynku istnieją sale, z których nie można wyciągnąć mebli, ponieważ są większe niż obramowania futryn drzwi. Więc jak się tam znalazły? Były po prostu robione na miejscu.
8. Mroczne podziemia Pałacu zamieszkuje kilkanaście kotów, które żyją tu nieprzerwanie od czasu zbudowania Pałacu.
9. Natomiast zakamarki Pałacu pod iglicą upodobała sobie para sokołów o wdzięcznych imionach Wars i Sawa. Poza tym PKiN ma świetną architekturę z punktu widzenia ptaka.
10. Roczny koszt utrzymania wynosi około 20 mln zł.
11. Na 30. piętrze mieści się mała restauracja, na 12. Colegium Civitas, na 6. jest teatr. Na parterze jest Kinoteka i basen. Reszta to powierzchnie biurowe.
12. Przy oddaniu do użytku Pałacu Kultury i Nauki wstęgę przecinał Rosjanin niemieckimi nożyczkami. Dlatego teraz wejścia do środka budynku strzeże niemiecki piłkarz. Przynajmniej tak to tłumaczy Zarząd.
13. Do historii przeszły też nazwiska dwóch wartowników: Kieliszek i Bania.

Polecam obejrzenie całego reportażu:



To tylko niektóre "mroczne" tajemnice PKiN. Mamy nadzieję, że z biegiem lat odkryjemy ich więcej, a tych lat życzymy co najmniej kolejnych 60.  

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Multimedialny Park Fontann, czyli doznania estetyczne na Podzamczu

Połączenie wody, światła i dźwięku - takie pokazy czekają turystów i mieszkańców stolicy w letnie wieczory. Od zeszłego roku Warszawa może poszczycić się multimedialnymi fontannami. Podobne znajdują się już w wielu miastach na całym świecie, m. in. w Barcelonie, Las Vegas, Osace. Zawsze przyciągają wielu widzów. Miałam okazję oglądać taki pokaz w Pradze, podczas wycieczki do Czech. Teraz cieszę się, że nie trzeba jeździć aż tak daleko, aby to zobaczyć. Uważam, że Urząd Miasta stanął na wysokości zadania planując to przedsięwzięcie.

W Warszawie fontanny znajdują się na Podzamczu, niedaleko Starego Miasta. Z tego miejsca pięknie też widać Wisłę. Spektakle mają różną tematykę. Można zobaczyć mit o walce żywiołów i powstaniu świata oparty na dziełach Owidiusza, Miltona i Hezjoda. Jest szansa też widzieć jak warszawska Syrenka przepływa pod mostem Świętokrzyskim i jedzie samochodem w miasto. Muzyka towarzysząca pokazom również zaspokoi różne gusta odbiorców. ponieważ można usłyszeć zarówno Chopina jak i Lady Gage.

W ubiegłym roku widowiska cieszyły się taką frekwencją, że były duże problemy z parkowaniem w pobliżu. Jednorazowo przybywało nawet kilka tysięcy osób. W tym roku inauguracja odbędzie się w czasie długiego weekendu majowego. Ciekawe czy w związku ze zbliżającymi się mistrzostwami Euro 2012 będą jakieś specjalne pokazy tematyczne... Myślę, że to mogłoby być interesujące. Na pewno wielu turystów i kibiców wzięłoby w nich udział.

Jedno jest pewne: multimedialne fontanny to chociaż mała próbka obcowania z jakąkolwiek sztuką jeśli ktoś nie ma czasu lub pieniędzy na inne widowiska. Zresztą polecam to miejsce również na spacery w samo południe. W dzień jest tam tak samo przyjemnie jak i wieczorem.

A oto tylko mała część tego co można obejrzeć na żywo:



poniedziałek, 26 marca 2012

Miasto kolorowych ludzi


Warszawa to nie tylko ciekawe miejsca ale także barwne postacie. To właśnie niebanalni ludzie dopełniają krajobraz miasta i tworzą unikatową atmosferę. Oto ciekawe osobowości warszawskich ulic, które najbardziej wryły nam się w pamięć:
Były alkoholik stojący na głowie – nic nie mówi, nie śpiewa i nie gra. Po prostu stoi całyczas na głowie pomagając sobie rękami i jest przy tym tak spokojny, jakbyzawsze w takiej pozycji przyrządzał jajecznicę na śniadanie. Wzbudza ciekawośćprzechodniów, którzy mają szansę przeczytać jakieś usprawiedliwienie na to, cowyczynia pod Zamkiem Królewskim.Facet wyszedł z nałogu alkoholowego, a trwanie w tej nieprzystępnej dlanormalnego człowieka pozie jest dla niego gwarancją, że nie zechce mu sięzajrzeć do kieliszka na nowo… Przy okazji wygrzewania się w jednym z reflektorówoświetlających Zamek pan promuje jogę i zbiera pieniążki. Niewątpliwie to jedenz tych artystów ulicznych, którzy nie potrzebują robienia wokół siebie hałasu,aby skutecznie zwrócić uwagę spacerowiczów.
Pan-Kwiat – ten człowiek to przykład na to, że w każdym wieku można znaleźć ciekawe dla siebiezajęcie i jeszcze próbować wziąć za to pieniądze. Mężczyzna z gęstą brodą w wieku około 50+ stoi w okolicach Kościoła Św. Anny na Krakowskim Przedmieściu cały oblepiony kwiatkami zbibuły. Mając na uwadze fakt, że pan siedzi w wielkiej doniczce można wnioskować, że w jego fantazyjnej wizji sam miał być wielkim kwiatem.Przechodząc bliżej kolorowego jegomościa można było usłyszeć kiedyś dowód na to, że poważnie podchodzi on do wykonywanego zajęcia. Do Pana-Kwiata zadzwoniłtelefon, który został szybko i zgrabnie wyjęty spod bibuły. Pan telefon odebrał i z groźną miną nakrzyczał na niedoinformowanego przyjaciela po drugiej stronie słuchawki, że nie może teraz rozmawiać bo… jest w pracy. Przy okazji tej historii trzeba się zastanowić czy za jakiś czas to nie będzie bardziejpopularne zajęcie, jeśli rząd wprowadzi w życie swoje plany odnośnie wieku emerytalnego.

Pana Kwiata można spotkać na Krakowskim Przedmieściu w sezonie wiosna/lato :) / archiwum własne


Niewidzialny – zdecydowanieten sposób jest najlepszy na bezbolesne zarobienie pieniędzy. Na środku uliczki prowadzącej od Rynku Starego Miasta do BarbakanustoiNiewidzialny (jak głosi widniejąca tam tabliczka). Wzbudza uśmiech na twarzy,ciekawość, może lekki niepokój.  Jakkażdy z wymienionych wcześniej osobników zbiera fundusze na życie. Jednak jestcoś co go wyróżnia spośród tłumu.  Ludziewrzucają mu pieniądze chociaż tak naprawdę nic o nim nie wiedzą. Bo ile możnadowiedzieć się z rozstawionych na ulicy samych butów… Może tylko tyle, że tomężczyzna, bo buty ewidentnie są męskie. Reszty siebie Niewidzialny już nie ujawnia. J

poniedziałek, 19 marca 2012

Oddech kultury

Oddychanie to procesy życiowe związane z uzyskiwaniem energii. Oprócz oddychania biologicznego warto złapać jeszcze inny oddech... oddech kultury. Ten oprócz dodania energii dodatkowo uczy i bawi.


Chwila Klub to nasze ulubione miejsce gdzie najchętniej spędzamy wolne wieczory. Magiczny klimat  sprawia że obok tej klubokawiarni nie da się przejść obojętnie. Sami o sobie piszą: " Lubimy kino, muzykę i oddech". Dyrektorem generalnym jest syn Zbigniewa Hołdysa- Tytus. Położona na Woli w zacnym towarzystwie przyciąga nawet wtedy gdy chce się po prostu napić kawy czy piwa w towarzystwie znajomych. Choć miejsca nie ma za dużo w Chwili zawsze się coś dzieje. Koncerty, teatr improwizacji, CiuchoBranie czy rozmowy z ludźmi ze świata polityki i kultury- każdy znajdzie coś dla siebie. My nie żałujemy żadnej spędzonej w tym miejscu "chwili".

Na kolejny oddech pozwalamy sobie zazwyczaj maszerując Nowym Światem. W 2009 roku powstało tu Centrum Kultury Nowy Wspaniały Świat. Miejsce spotkań artystycznych i naukowych, pokazów filmowych, koncertów i imprez muzycznych. A oprócz tego księgarnia i kawiarnia. Może dlatego z równym skutkiem przyciąga zarówno starsze jak i młodsze pokolenia. Centrum powstało na miejscu legendarnej niegdyś kawiarni "Nowy Świat" w której odbywały się przedstawienia Kabaretu "Dudek".
NWS także zauroczył nas swoim niebanalnym klimatem. Nie znajdziecie tam żadnych pseudo szlagierów rodem z mtv. Bezpretensjonalny wystrój i luźny styl zachęca do zaglądania chociaż na jednego drinka.

Centrum Artystyczne Fabryka Trzciny położone na Pradze- Północ niestety przez swoją lokalizację odwiedzane przez nas najrzadziej także kusi bogactwem rozmaitych koncertów. Pomieszczenia Fabryki przeznaczone są również na pokazy mody ;), projekcje filmowe, konferencje czy inne imprezy okolicznościowe. Budynek zbudowany w 1916 roku jest jednym z najstarszych obiektów industrialnych prawobrzeżnej Warszawy. Początkowo od wytwórni marmolady, poprzez przetwórnie konserw po zakład produkujący tenisówki "pepegi". Taką właśnie zrujnowaną i opuszczoną fabrykę odkrył Wojciech Trzciński- kompozytor, producent muzyczny i telewizyjny. Tchnął w nią życie i nowy świeży oddech z którego z przyjemnością warto korzystać.

poniedziałek, 12 marca 2012

Galeria Street Artu - Mur Służewiecki


Niewiele osób wie, że to najdłuższa i największa w Europie scena sztuki graffiti.

Tor wyścigów konnych na Służewcu ma dość bogatą i długą historię, rozpoczynającą się już w 1777 r. Obszar ten ze względu na płaskość terenu i możliwość pomieszczenia dużej liczby widzów wykorzystywany jest także jako miejsce występów gwiazd zarówno polskiej jak i światowej rozrywki. Odbyły się tam koncerty m. in. U2 (1997), Depeche Mode (2001), Sting (2005), The Rolling Stones (2007), Monika Brodka, Agnieszka Chylińska (2010).

My znamy to miejsce z trochę innej strony. Dla nas jest to swoiste królestwo twórców graffiti.
Mur odgradzający tereny toru wyścigowego (od ulicy Puławskiej) ma ponad km długości. To tu od ponad 20 lat znajduje się legendarna galeria Street Artu, którą podziwiałyśmy podczas naszego wspólnego "odkrywania Warszawy".

Wagę tego miejsca w naszej stolicy ukazują wydarzenia, które rozegrały się w marcu 2011 r. Firma Adidas Polska, wprowadzając nowy projekt zdecydowała, że zamaluje mur na Służewcu. Chciała tam umieścić swoją nową reklamę - portrety sportowców, którzy pojawiali się w kampaniach korporacji. Wiązało się to z zamalowaniem muru na czarno, aby zrobić "ładne tło". Na protest ze środowiska hip-hopowców i graficiarzy nie trzeba było długo czekać. Na Facebooku powstały akcje bojkotujące tą firmę. Adidas Polska, która szczyciła się poparciem dla tego środowiska zdecydowała wycofać się ze swoich działań i przeprosić. Część muru zniszczona przez Adidasa została szybko odmalowana w swoim starym stylu.

Warto jeszcze wspomnieć, że pierwsze napisy na murze pojawiły się jeszcze w latach 80. i wiązały się z powstaniem ruchu solidarnościowego. W 1993 r. zarząd wyścigów konnych udostępnił mur dla malarzy. Od tego czasu w tym miejscu swoją twórczość prezentowali najbardziej znani artyści.
Na pewno warto zwrócić uwagę na to kolorowe miejsce. Uważni obserwatorzy zobaczą tutaj coś więcej niż tylko kawałek ściany zamalowany przypadkowymi rysunkami. Bo jak rapował trzynaście lat temu Vienio z grupy Molesta - "Nieważne co się mówi w jakimś wielkim biurze, ważniejsze rzeczy przeczytasz na służewieckim murze."


niedziela, 4 marca 2012

Osiedle Przyjaźń, czyli nasze miejsce na ziemi

Rok 2010. Zaczynamy studia, studia w innym mieście, dotąd nam nieznanym. Pierwszym miejscem jakie poznajemy jest właśnie OSIEDLE PRZYJAŹŃ, gdzie mieszczą się domy studenckie. Tu się poznałyśmy i to tutaj odkrywamy że Warszawa nie jest tak zła jak o niej mówią.

Osiedle Przyjaźń mieści się na Bemowie. Każdy kto zaczyna tu " życie " od razu poznaje niezwykłą historię tego miejsca i desek, w których przyszło nam zamieszkiwać. Osiedle powstało w 1952 roku dla radzieckich budowniczych Pałacu Kultury i Nauki jako znak "Przyjaźni Polsko-Radzieckiej". Wzniesiono wtedy baraki, które otaczał drut kolczasty, a brama była strzeżona przez wartowników.  Zbudowano baraki dla robotników i domki jednorodzinne dla kadry. Wykorzystano do tego m. in. materiał z rozbiórki obozu jenieckiego Stalag I-B "Hohenstein" koło Olsztynka. Część domków została sprowadzona z Finlandii w zamian za polski węgiel.
Po ukończeniu budowy Pałacu Kultury i Nauki w 1955 roku osiedle zostało przekazane warszawskim uczelniom na akademiki.


Zabudowa Osiedla Przyjaźń (domy studenckie) / archiwum własne


Akademiki, które jakimś cudem stoją do dnia dzisiejszego. Nie przypominają typowych domów studenckich - wielkich bloków z podziałami na piętra i nieustanną kontrolą portiera. Na Jelonkach obowiązuje WOLNOŚĆ. Wolność którą dostrzega się tu na każdym kroku. Zieleń, drzewa to codzienny krajobraz osiedla (oczywiście poza śnieżną zimą). Latem wieczory spędzamy na werandzie,  robimy grilla czy opalamy się na trawie.
Stan techniczny pozostawia wiele do życzenia. W jednym domku mieszka 32 studentów. Do swojej dyspozycji mamy tylko  jeden prysznic. Powoduje to nieustanne kolejki niezależnie od pory dnia. Brak aneksów kuchennych też nie ułatwia życia. Ale nie to się liczy! Najważniejsze jest otoczenie i ludzie którzy tu mieszkają. Przez ponad 50 lat przewinęło się tu mnóstwo młodych ludzi. W tym miejscu zaczęli swoje dorosłe życie. Każdy z innymi planami na przyszłość i historią. Ich milczącymi świadkami były właśnie te stare deski.

I jeszcze filmik z You Tube dla wszystkich zainteresowanych opisywanym przez nas miejscem.